Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
macho!
Członek Gidlii
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Czw 21:19, 01 Maj 2008 Temat postu: Mini opowieść |
|
Elos menelos ,
Wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić kto w jakim stopniu umię tworzyć historię i odgrywać w niej swoją rolę.
Napisałem dzisiaj wstęp do krótkiej opowieści, jeżeli ma ktoś pomysł jak ją dalej dociągnąć, niech pisze ile wlezie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
macho!
Członek Gidlii
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Czw 21:34, 01 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gorące powietrze uderzało falami w ciężkozbrojnych najemników powodując, iż utrzymanie się na przemęczonych wierzchowcach było wielką katuszą. Skwar dowierzał tak ogromnie, że po pokonaniu 2 mil ludzie byli w stanie poświęcić bukłak wody na napojenie zaczerwieniałych kirysów z brązu, które każdy miał na sobie. Był środek południa, liściaste drzewa otaczające trakt nie dawały jeszcze cienia na gościniec. Dzięki gęstemu porośnięciu i pokrywających się nawzajem koron drzew, w samym lesie chłód opiewał ściółkę na okrągło. Żaden z mężczyzn choćby na chwilę nie ważył zboczyć ze szlaku, bowiem wartość eskortowanej karawany była warta wysiłku. 4 powozy przykryte płóciennymi całunami, obwiązane 'miliardem' grubych sznurów zabezpieczające schowane skrzynie przed telepaniem się. Pomiędzy nimi powili toczył się furgon obudowany drewnianym sklepieniem, zapewniający lepszy komfort siedzącym w środku, niżeli tym jadącym obok.
- Pffff, uaaah! - wyrzucił z siebie jednooki, pokieratowany wojownik- Kurwać, I po co wyjechaliśmy tak szybko z naszej słodkiej oazy wilgoci i dobroci w tą bezkresną otchłań!
- Zamilcz, garbaty capie! - wychrapał wysuszonym głosem porośnięty gęstą brodą, przepocony, lekko otyły dziad o solidnej budowie ciała- Pomyśl. Kto w miarę ogarnięty wyjeżdżałby poza mury pełnych studni oraz ziąbu?
- Ymmm... niepełnosprytne pokraki i narzekający na życi...
- Strażnicy, balasie, strażnicy! - przerwał mu przyciskając głowice miecza do jego brzucha – O takiej porze nie spotkasz na drodze nikogo i niczego, co nie chciałoby się uprażyć w ten niebiański dzień. A nawet gdyby, nic nie stoi nam na przeszkodzie, żeby usunąć z widoku pojedyncze pary za bardzo ciekawskich oczu. Rozumiesz? - cofnął miecz, opierając się wygodnie o tył powozu. Siedzący naprzeciw mężczyzna złapał z ulgą oddech- I to jest to czego potrzebowaliśmy! Nim słońce schowa się za horyzont, cały Asgalun będzie mnie podziwiał i świętował na koszt naszych bogactw. A po podarowaniu Mazdakowi, władcy miasta ręki mojej córy, nikt nie ośmieli się spytać co było źródłem naszego szczęścia! Huahyahahaaa- prychnął basowym śmiechem.
- Tak jest, domine – odrzekł zmieszany Azamat.
- Yhyahy...yhyhyh...i żeby mi następnym razem nie było przeklinania w obecności mojej córy – oznajmił surowo bejlerbej (jak sam się nazwał) Briok z Kordavy, zerkając na postać po prawej od niego.
Młoda dziewczyna, odwrócona w stronę szerokiego otworu okiennego, wachlowała się energicznie połówkami, stępionych palmowych liści, nie chcąc nawet spojrzeć na tego, z którego planami się kompletnie nie zgadzała. Nie była jednak aż tak oburzona, żeby kogoś nienawidzić z całego serca, ponieważ wiedziała jakim nieudacznikiem jest jej ojciec, będącym jedynie miejskim kupcem. Wiedziała, że jego nierealistyczne marzenia nie mogą się ziścić z powodu jego pochodzenia, co ją czasami uszczęśliwiało, a z drugiej strony martwiło, bo nie raz przyprawiało to 57 letniego Brioka o niemałe problemy... I dalej tak będzie dopóki dopóty nie przestanie się otaczać szumowinami, w większości żerującymi na jego
dochodach. Nawet jego osobisty strażnik, Azamat zdawał się być dwulicowym sępem, gotowym na zmianę pana, gdyby tylko ktoś ofiarował mu kilka mieszek złota więcej.
Dzień paranormalnie się przedłużał. Pył unosił się po szlaku, nachalnie dając się wciągnąć przez nozdrza, aby co chwila spowodować uciążliwy kaszel u każdego z jeźdźców. Konwój minęło stado ćwierkających kosów. Dziwne, bo zwykle o tej porze gnieździły się w krzakach i udawały, że śpią.
Wszyscy, niczym jeden mąż pociągnęli prychające konie za uprzęże, powodując nieplanowany postój.
- Ciiii! Słyszycie?! - ryknął jeden z najemników na przodzie.
Po chwili głuchego wsłuchiwania się, otoczenie przeszył szum i niewyraźny plusk. Wodospad! Woda! Zbawienie!: takie słowa padały z wrzeszczących ze szczęścia ust eskorty.
Azamat mocno się wyciągnął, tupiąc nerwowo, a przy tym radośnie stopami o podłoże.
- Nareszcie... jeszcze trochę, jeszcze kilka chwil i skończy się ten impas.
Uśmiechnięty dumnie Briok, wysunął rękę poza powóz wykonując gest karzący powoli rzuszyć do przdu. W trakcie apogeum euforii, wszystkie inne dźwięki dookoła były ignorowane: jakiś szelest w
krzaczorach po prawej, stukot kopyt uciekającej sarny, nietypowy świst, pewnie małego ssaka...stukot ciężkiego kawału metalu o glebę?
Jadący powoli środkowy powóz, nagle przyspieszył I ostro zaczął skręcać w prawo, robiąc zwrot w tył. Środkiem mocno zatrząsło, co nie spodobało się nikomu z siedzących.
- Na Croma, co oni do cholery wyprawiają?! Azamat! Uspokój tego naćpanego poskramiacza koni!- ryknął oburzony Briok.
Usłuchawszy rozkazu, do połowy tułowia wyszedł przez otwór w powozie, aby sięgnąć ramienia siedzącego z przodu człowieka. To co ujrzał na zewnątrz osłupiło go wprawiając w bezruch. Teraz jedynie świsty strzał I brzdękanie cięciw stały się jedynymi słyszalnymi dźwiękami. Jednak Azamat był w stanie usłyszeć tylko głośne bicie swojego serca I powietrze, które płytko wydychał. Raz po raz, strzała po strzale, najemicy padali na ziemię, czasami razem z końmi wrzeszcząc w konwulsjach lub odrazu będąc martwymi. Sterujący rumakami powozowymi już od dłuższego czasu siedział nieruchomo, jedynie trzęsąca się ręka Azamata, która chwyciła niezgrabnie jego ramię, spowodowała, że mógł się poruszyć, a po chwili bezwładnie zsunąć się I wypaść z siedzenia. Osobisty strażnik swojego pana, dopiero po 10 sekundach otrząsł się orientując się co zobaczył. Niestety, opóźniony refleks okazał się dlań zgubny. Jedynie co zdążył zobaczyć cofając się spowrotem na miejsce, była wyłoniona z głębi lasu banda wyjących zawadiaków opancerzona w jednakowe, skórzane zbroje oraz dwie strzały. Jedna wbiła mu się w krtań, druga w przez otwartą jamę ustną, powodując, że wleciał do środka uderzając z impetem w bok pojazdu zaprzęgowego. Krew trysnęła prosto w twarz przyssanego do siedzenia, bladego Brioka oraz jego córki piszczącej ze strachu bardziej na widok martwego Azamata niżeli tego co się działo na zewnątrz.
Rozpędzony powóz zrobił łuk w lewo, wjeżdżając niefortunnie w spory, przysypany głaz. Przewrócił się, zarył prawą stroną o glebę I ślizgał się bokiem przed siebie, aż nie zgarnął grubej warstwy żwiru I piachu, która ostatecznie zatrzymała drewniany furgon.
Ostatnio zmieniony przez macho! dnia Czw 22:03, 01 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
MightyAkilis
Członek Gidlii
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 17:32, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nadeszła pora aby niechciana córka Brioka - która mimo to przysłuży się jeszcze ojcu wychodząc za Mazdaka i wypełniając Briokowe skarbce po brzegi - odkryła prawdziwe oblicze człowieka leżącego teraz obok niej i uwalanego we krwi swego ochroniarza.
Briok z kocią zwinnością, która wręcz nie przystoi człowiekowi w jego wieku, pochwycił łuk znajdujący się w powozie i wypuścił jednocześnie trzy strzały powalając nimi najbliżej stojących napastników.
Zostań w wozie- rzucił w stronę przerażonej dziewczyny- nic ci się nie może stać.
zza pasa wyjął sztylet- który, jak do tej pory myślała, nigdy nie był używany- rozciął nim wiązania od zbroi swego byłego ochroniarza i zarzucił go sobie na ramię.
Z tą niekonwencjonalną tarczą wypadł ze zniszczonego pojazdu, po sekundzie w plecach swego martwego kolegi utkwiło blisko 7 strzał- widać byli to zawodowcy którzy nie dali zwieść się tak łatwemu zwycięstwu- ale przynajmniej nie są zbyt liczni- pomyślał Briok- po czym rzucił ciało na najbliższego wroga przygważdżając go do ziemi. Wyciągnął miecz, schowany jak dotąd w pozłacanej pochwie, i od razu rzucił się do walki wymierzając kilka celnych ciosów i trafiając w tchawice jednego,z teraz już przerażonych napastników. Nim zdążyli dobyć swych mieczy, przytroczonych na plecach, kolejnych trzech padło po ciosach Brioka, poruszającego się po polu bitwy z niezwykła szybkością. Dwóch ostatnich próbowało zbiec ale nie zdołali uciec daleko gdyż w potylicach utkwiły im strzały z łuku, który Briok pochwycił z ziemi przed sekundą. Briok wytarł krew z miecza i schował go do pochwy a sztylet wsunął za pas.
W tym czasie jeden z assasynów, teraz Briok był pewien że byli to wytrenowani zabójcy, wydostał się spod ciała Mazdaka. Nim zdołał wykonać jakąś akcje Briok znalazł się przy nim uderzając go precyzyjnymi ciosami w brzuch i twarz, pozbawiając go tchu i łamiąc mu nos.
Assasyn osunął się powoli na ziemię ale Briok nie pozwolił mu na utrate przytomnosci.
Kto cię przysłał- powiedział zimno i dość cicho by nie słyszała go córka- radzę ci gadaj.
Ja ja...- wiadomo że assasyni wolą umrzeć niż zdradzić swego pana, dlatego Briok spodziewał się mniej więcej takiej odpowiedzi- huahahahyehe khyy...- mężczyzna zaksztusił się krwią, która spłynęła mu z nosa do otwartych ust- nigdy się tego nie dowiesz.
Och, czyżby- odpowiedział mu Briok, a kąciki warg mu zadrżały- ośmielę się nie zgodzić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
MightyAkilis
Członek Gidlii
Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 17:34, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
Skąd Briok zna takie sztuczki, co ukrywa przed córką, czy assasyn puści farbę!!!
Nie wiem, ale wy wiecie dokończcie opowieść.
To jest alternatywny rozwój wydarzeń nie musicie zwracać uwagi na to co napisałem i wymyślić własny
Ostatnio zmieniony przez MightyAkilis dnia Nie 23:26, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|